| Wspomnienia z dzieciństwa p.Mirosławy, wnuczki młynarza, związane są nierozerwalnie z furkotem kręcących się śmigieł i trzeszczeniem desek. Nie zawsze dziadek pozwalał jej na przebywanie w pracującym wiatraku. Przy dużym wietrze cała konstrukcja drgała i to nawet bardzo silnie. Skala tych drgań zależała od siły wiatru napędzającego w danej chwili śmigła/śmigi. Warto może przy tym wiedzieć, że na skrzydła te zakładano specjalnie dobierane „pokrowce” z dartego drewna tj. takich listewek układanych jak gonty, bardzo podobnych do dzisiejszych żaluzji, dla lepszego wykorzystania mocy wiejącego wiatru. Gdy nadciągał silniejszy wiatr, nasuwano na śmigła mniejsze pokrowce. Gdy wiatr był słabszy, okrywano śmigła pokrowcami o większej powierzchni. W ten właśnie praktyczny sposób skutecznie regulowano wykorzystanie bieżącej siły wiatru. Przed nadciągającą burzą zdejmowano wszystkie pokrowce i blokowano fizycznie wielkie koło napędowe. |
| Ilościowy rozwój wiatraków w mieście(!) Mieszków [przez prawie sto lat, od 1777 do 1874 roku miejscowość ta miała status miasta!] można dostrzec na starych mapach przechowywanych w jarocińskim Muzeum Regionalnym:
2 wiatraki w 1802 r.,
2 wiatraki w 1821 r.,
8 wiatraków w 1834 r.
Ten ostatni, który się jeszcze ostał, ma u podstawy: 5,90 m i 5,40 m od strony śmigów.
Uwidoczniona liczba 1908, na dębowym wale głównym, jest prawdopodobnie datą postawienia młyna na tym miejscu.
Początkowo stał on gdzieś na Mazowszu. Następnie Piotr Cepa przywiózł go do Mieszkowa. Podczas wojny 1939–1945 Niemcy zajęli całość. Zygmunt Cepa przejął w latach 1945–1953 (zm. 1974), później Jan oraz Maciej Sójka.
|